15 marca 2013

5. Love Egoist - part 1

To jest opowiadanie, które napisałam jakiś czas temu, dziś zalicza swoj debiut ;) Mam nadzieję, że się spodoba
http://www.youtube.com/watch?v=uQ0ODCMC6xs

Rozdział pierwszy: Gabinet czarnej magii

Jestem nieśmiała, chociaż właściwie powinnam użyć innego sformułowania. Moja jedyna przyjaciółka, Martha, nazywa to syndromem zbytniego słuchania. Nie odzywam się wiele, wolę kogoś słuchać. To nie tak, że nie mam swojego zdania. O nie , mam je, ale trzymam je w tajemnicy przed całym światem. Tak jest lepiej, ponieważ do wyrażenia mojej opinii nie umiem użyć odpowiednich słow. Zacinam się i jąkam. Nigdy nie miałam zbytnich talentów oratorskich. ( ani nie mam tendencji do przesadzania, naprawdę się strasznie jąkam. )   

W dodatku nie mam zaufania do obcych ludzi, więc jedyną osobą która o wie jaka naprawdę jestem jest Martha, wszyscy inni klasyfikują mnie jako nieśmiałą, szarą myszkę.  Nie mogę się powstrzymać od zacytowania mojej mamy: „Jesteś pąkiem kwiatu, który czeka na odpowiednią chwilę aby rozkwitnąć, nie powinnaś się śpieszyć, bo możesz w pełni nie ukazać swojego piękna bądź zbyt szybko zwiędnąć. Pamiętaj kwiat, który rozkwita w niepogodę jest rzadszy i piękniejszy.” Święte słowa… ( dlatego moje kochane nie przejmujcie się krzywymi  zębami, niezbyt szczupłą figurą czy też brakiem umiejętności do nawiązywania nowych znajomości. Wszystko przychodzi z czasem. Wiem to z doświadczenia.)
  W tej chwili pozwólcie, że wtajemniczę was do tej historii.  Mojej historii… Nigdy nie sądziłam, że coś takiego przydarzy się akurat mnie.  Pasowałoby to bardziej do  fabuły powieści , a nie normalnego życia.

Zaczyna się to tak… W szkole, która jest jednocześnie moim prawdziwym domem, daleko w Szkocji  wszystko toczy się swoim normalnym tempem, mimo, że ta placówka wcale nie jest zwyczajna.  To Hogwart, szkoła magii i czarodziejstwa- dla wielu całe życie. Tu właśnie uczniowie przeżywają swoje pierwsze wzloty i upadki, sukcesy i porażki, a ich głowy zajmują sercowe rozterki.

Ja nie należałam do wyjątków.  Gdy przechodziłam koło Niego w żołądku mi się przewracało, robiłam się czerwona i wszystko wypadało mi z rąk. A to dlatego, że David Ferguson skradł moje serce i ukrył gdzieś w najciemniejszych zakamarkach Hogwartu. Nie mogłam się spodziewać, że mógłby spojrzeć na taką szarą myszkę jak ja, zwłaszcza, że już parę razy spuściłam mu na stopę ciężkie książki.

Ech… Za każdym razem gdy na niego spojrzałam moje serce rozdzierał tępy ból. Brzmi jak wstęp do Harleqina, co nie ?  A potem będzie tylko gorzej ! Merlinie !

Jaka byłam żałosna. Tak, byłaś żałosna Kylie Lennox.

~***~

Hogwart to chyba najbardziej tajemnicza szkoła magii na świecie. Jest pełna zagadek i tajemnic. Szkoła ta nieustannie się zmienia. Sala, w której, niegdyś odbywały się lekcje zaklęć stała przez jakiś czas pusta (Bo jakiś uczniak wrzucił tam wyjątkowo śmierdzące i trwałe łajno bomby). Ale gdy zapach smoczego gówna już nieco wywietrzał sala ponownie została  zajęta, ale już nie przez nauczycieli. Bliźniaczki Edelwise - ślizgonki , znane w całej szkole z zamiłowania do czarnej magii, urządziły tam swój gabinet. Od tamtej pory mają naprawdę liczne grono stałych klientów. Były zamieszane w większość szkolnych skandalików. Rzucić na kogoś urok ? To nie problem! Chcesz szybko wypięknieć ? Bułka z masłem! Złamane serce ? Nic trudnego ! Lilian i Rose Edelwise zaradzą wszystkiemu ! 

-Rose, widzę w szklanej kuli , że niedługo będziemy miały gościa.-

Siostra pokiwała głową i przyjrzała się kryształowej powierzchni. – Wydaje mi się , że to niejaka Kylie Lennox . Rose zasiadła naprzeciwko Lilian i założyła nogę na nogę. Były naprawdę nie do rozróżnienia. Obie niezwykle piękne ( mawiano, że ich babcia lub prababcia była wilą), miały długie ciemne włosy i błękitne, przenikliwe oczy. Dzisiaj obie założyły identyczne długie , czarne, powłóczyste suknie z długim trenem, które przypominały  krucze skrzydła . Czarne loki miały upięte na karku jak w latach 30 XX wieku. Bliźniaczki miały to do siebie , że uwielbiały wybierać sobie jakąś epokę i ubierać się tematycznie nawiązując do niej.

 Rose dokładniej przyjrzała się kuli. – Och, wygląda na to , że ma poważny problem !

Lilian oparła brodę o dłoń :- Więc trzeba będzie jej pomóc.

Rozparła się wygodnie na fotelu  i czekała, wbijając wzrok w potężną, mosiężną kołatkę.

W tym momencie rozległo się ciche pukanie, a potem skrzypienie drzwi. Stanęła na progu zarumieniona po uszy dziewczyna . Była średniego wzrostu, szczupła, miała króciutkie blond włosy, które nadawały jej wygląd elfa. Oczy miał spuszczone jakby czegoś się wstydziła. –ja przepraszam… Przyszłam… bo ja …

Bliźniaczki popatrzyły na siebie  i zgodnie dopowiedziały :- bo masz problem i chcesz się nas poradzić ! –

Dziewczyna uniosła głowę i ze zdumieniem przyjrzała się siostrom. Miała wielkie, zielone oczy jelonka Bambi, które w tej chwili zaskoczenia stały się jeszcze większe.

Kylie znała świat magii od podszewki, a mimo to wciąż istniały rzeczy, które ją zadziwiały. Siostry Edelwise były jednym z przykładów. Czy one czytają w myślach ? Kylie zastanowiła się przez chwilę i spojrzała na twarz każdej z bliźniaczek. Nie, to niemożliwe…

Dziewczyny uśmiechnęły się przyjaźnie, choć w ich wykonaniu wyglądało to raczej upiornie.

 -To u nas normalne… - zaczęła Lillian , a dokończyła Rose : - my wszystko wiemy.

- Znamy najgłębiej skrywane …

-Sekrety twojego serca.

Mówiąc to jedna  przez drugą zaśmiały się demonicznie.- Usiądź i powiedz co ciebie trapi…

Kylie  nieśmiało przestąpiła próg i usiadła na skraju małej czarnej pufie. Cisza była dla niej zbyt niezręczna. Zaczęła się bawić palcami i przy okazji rozglądała się po pomieszczeniu. Sala była obklejona ciemnoczerwoną tapetą, wokół stały czarne fotele i pufy, Zasłony w tym samym kolorze ciągnęły się aż do ziemi.  Naprzeciwko drzwi był kominek. On także się wyróżniał. Nad paleniskiem zauważyła płaskorzeźby kwiatów i jakiś magicznych zwierząt. Na gzymsie stały różnego rodzaju przedmioty- czaszki, dymiące probówki, uschłe rośliny. Nad kominkiem wisiało zwierciadło w złotej oprawie, a nad nim sterczały dwa kamienne gargulce. Kylie przejął dreszcz na widok ich po wykrzywianych twarzy. Na środku stał stół, przy którym siedziały bliźniaczki. Patrzyły raz na nią , raz na swoją kryształową kulę.  – A więc o co chodzi ?- spytała Lilian.

– Jest… Bo… ja… jakby tu powiedzieć… - Wzięła głęboki oddech- Jest taki chłopak…

Rose pokiwała głową :- Acha , David Ferguson.

Kylie widocznie zamurowało, nawet przestała bawić się palcami.

-Proszę cię ! widać to jak na dłoni … - Pokręciła głową Rose. - Kontynuuj …- machnęła ręką Lilian, ignorując siostrę. Kylie zawahała się przez chwilę , ale opowiadała dalej: - Ja… bardzo go lubię… Ale, on… On…

- On wcale nie zwraca na ciebie uwagi.

Kylie powtórnie zamilkła. – Rose przestań, onieśmielasz biedną Kylie !- zbeształa ją siostra.

Bliźniaczki zaczęły się kłócić. Dziewczyna spuściła głowę, w jej oczach pojawiły się łzy. Nie lubiła gdy gromadziło się w niej zbyt wiele uczuć. Wtedy musiała im dać ujście, po prostu płacząc. A ta dziwna miłość, czy może silne zauroczenie sprawiło, że zebrała w sobie dużo negatywnych emocji , desperacko chciała z sobą coś zrobić. Musiała. Cokolwiek. –To prawda – powiedziała to mocnym głosem, tak że siostry natychmiast przestały się sprzeczać i przypatrzyły się jej uważnie. –On jest zabawny, uprzejmy, popularny i przystojny.  A ja ? Jak mógłby zwrócić uwagę na kogoś takiego jak ja ? Dla niego jestem nikim. Może tylko kojarzy mnie jako dziewczynę, która wiecznie spuszcza mu książki na stopę. Prawdopodobnie nie zna nawet  mojego imienia.

Zaśmiała się smutno.

-I pewnie chciałabyś go w sobie rozkochać ?

Kylie pokręciła głową –  Ależ skąd ! Raczej wyrzucić z siebie te uczucia… to by było naprawdę pomocne

Siostry uśmiechnęły się do siebie tajemniczo. Zbliżyły się do blondynki - Kylie , jesteś mądrą i piękną dziewczyną. Wiemy też coś jeszcze. Tak naprawdę, w głębi twojego serca znajduje się wiele odwagi. Uwierz nam na słowo, przed nami się nic nie ukryje. A ponadto, czy aby na pewno chcesz wysłać swoje uczucia na orbitę okołoziemską ?- dodały, widząc zwątpienie na jej twarzy. -  On z pewnością by cię pokochał… Trzeba tylko zwalczyć o szczęście – powiedziały wspólnie. – A mówiąc krócej : polubiłyśmy cię i postanowiłyśmy ci pomóc.

Kylie popatrzyła się na nie dziwnie. Powinna się cieszyć . Powiedz coś – rozkazała sobie w myślach. Może powiedz, że chętnie skorzystasz ich pomocy ?- podpowiadało serce.

- Ja … nie dziękuję.- odezwał się rozum.

Bliźniaczki spojrzały na nią groźnie. – Droga Kylie, nawet nie wiesz co ci proponujemy… Nie każdy dostanie od nas pomoc , nawet jeśli zapłaci.

Lilian a może Rose wyjęła z pudełeczka , stojącego nieopodal małą fiolkę ze srebrną substancją.

- To niezwykle rzadki eliksir miłosny… Skuteczniejszy niż amortencja… Naszym zdaniem powinnaś spróbować zawalczyć . Kto wie może zdobędziesz to co chcesz , a może twoje uczucia całkowicie się odmienią i będziesz szczęśliwa. Nigdy nie szkodzi spróbować. Nic nie stracisz, a kto wie ? Może zyskasz ?

Kylie spojrzała na nie z politowaniem. Eliksir miłosny ? Miała im uwierzyć ? Przecież to może być tylko głupi żart. Chociaż bliźniaczki wcale nie wyglądały jakby żartowały. Może są po prostu dobrymi aktorkami ? Co powinna zrobić ? Odmów, głuptasie! Czy to takie trudne ? Powiedzieć nie ? Spojrzała na bliźniaczki. Przyglądały się jej z niecierpliwością i pewną… wrogością ? Nieee, może po prostu jej się wydawało.

-Zaufaj nam. Nie chodzi o żaden głupi żart.- powiedziały razem, jakby czytając jej w głowie.

 Kylie przez chwilę milczała. W myślach toczyła zawziętą bitwę, w której za chwilę rozum miał przegrać z sercem.

- I co z tym mam zrobić ? – spytała ponuro, biorąc do rąk eliksir i przyglądając się mu uważnie. Bliźniaczki wyraźnie się rozpromieniły, co nie uszło uwadze Kylie.

- Jak to co ? – Rose rozłożyła ręce. – Dać mu do picia, głuptasie- oznajmiła z politowaniem Lilian.

Dziewczyna przez chwilę patrzyła się na nie otępiałym wzrokiem, jakby zastawiając się nad sensem tych słow. Podniosła głowę i się roześmiała. – Wy chyba żartujecie ?-

Popatrzyła na twarze bliźniaczek. Spoglądały na nią z politowaniem. –Żartujecie, prawda ?

Lilian i Rose pokręciły zgodnie głowami.  - Coo?! Jak ja mam to zrobić ?–  

Głos jej się załamał , nadając mu histeryczne brzmienie.  – Spokojnie , nie panikuj , dasz radę ! Jest tyle sposobów. Na pewno coś wymyślisz. - powiedziały razem bliźniaczki i  zanim ich niedoszła klientka zdążyła cokolwiek powiedzieć, wypchnęły ją z sali . – Do dzieła ! Trzymamy kciuki. – zawołały  przez zamknięte drzwi.

Gdy bliźniaczki Edelwise zostały same, znów spojrzały na siebie z tym dziwnym uśmiechem, tym samym z przed paru chwil. Chwyciły się za ręce i podeszły do okna, gdzie widać było błonia, część zakazanego lasu, chatkę Hagrida ( swoja drogą cenny klient ) i całe boisko do Quidittcha. Właśnie się odbywał trening drużyny Gryffindoru i zawodnicy latali w powietrzu wykonując niesamowite piruety.

- I jak siostrzyczko? Myślisz, że się odważy ?

Rose pokręciła głową. – Nie mam pojęcia. Miejmy nadzieję.

Lilian założyła ręce na piersi i oparła się o kamienną ścianę. – Jest zdesperowana. Ja bym na jej miejscu to zrobiła.

Rose się roześmiała.- Ale ty siostrzyczko nie  jesteś tak nieśmiała ! – po czym westchnęła.

- Ona nie jest taka nieśmiała. Zobaczysz, rozkręci się.

-  Może masz rację… Jednak to ciekawe, czy się teraz odważy…

- Musi, inaczej nasz plan legnie w gruzach.

Po czym obie dodały.

- Ciekawe jak to się skończy…

I znów cicho się zaśmiały.
_______________________________________________________________________
A propos I'm so happy ;)
 

8 marca 2013

4. Yin i yang


http://www.youtube.com/watch?v=Scy2hsJm_pk
Ci antyczni ludzie ze wschodu są dopiero mądrzy … Serio jestem pod wrażeniem. Dziś sobie trochę poczytałam o taoizmie i Yin i Yang . Na przykład : Yin i yang są współzależne. Jedno nie może istnieć bez drugiego, tak jak dzień nie może istnieć bez nocy, światło bez ciemności, czy śmierć bez życia. -> Czysta prawda :)

Myślę , że co po niektórzy powinni, się bardziej otworzyć na inne religie i popatrzeć jak zgodnie ze sobą i z naturą żyją np. Buddyści ( polecam film Siedem lat w Tybecie -> scena , której budowali kino, bezcenna ).  Rozwala mnie to, że katechetka stwierdza , że to wszystko jest złe i diabelskie.
Tak naprawdę ci ludzie dochodzili do takich założeń na podstawie prostej dedukcji i obserwacji.

Hmm a może zbytnio podziwiam kulturę z dalekiego wschodu. Nieważne ... miłego weekendu :)