http://www.youtube.com/watch?v=uQ0ODCMC6xs
Rozdział pierwszy: Gabinet czarnej magii
Jestem
nieśmiała, chociaż właściwie powinnam użyć innego sformułowania. Moja jedyna
przyjaciółka, Martha, nazywa to syndromem zbytniego słuchania. Nie odzywam się
wiele, wolę kogoś słuchać. To nie tak, że nie mam swojego zdania. O nie , mam
je, ale trzymam je w tajemnicy przed całym światem. Tak jest lepiej, ponieważ
do wyrażenia mojej opinii nie umiem użyć odpowiednich słow. Zacinam się i
jąkam. Nigdy nie miałam zbytnich talentów oratorskich. ( ani nie mam tendencji
do przesadzania, naprawdę się strasznie jąkam. )
W dodatku
nie mam zaufania do obcych ludzi, więc jedyną osobą która o wie jaka naprawdę
jestem jest Martha, wszyscy inni klasyfikują mnie jako nieśmiałą, szarą myszkę.
Nie mogę się powstrzymać od zacytowania
mojej mamy: „Jesteś pąkiem kwiatu, który czeka na odpowiednią chwilę aby
rozkwitnąć, nie powinnaś się śpieszyć, bo możesz w pełni nie ukazać swojego
piękna bądź zbyt szybko zwiędnąć. Pamiętaj kwiat, który rozkwita w niepogodę
jest rzadszy i piękniejszy.” Święte słowa… ( dlatego moje kochane nie
przejmujcie się krzywymi zębami, niezbyt
szczupłą figurą czy też brakiem umiejętności do nawiązywania nowych znajomości.
Wszystko przychodzi z czasem. Wiem to z doświadczenia.)
W tej chwili pozwólcie, że wtajemniczę was do tej historii. Mojej historii… Nigdy nie sądziłam, że coś takiego przydarzy się akurat mnie. Pasowałoby to bardziej do fabuły powieści , a nie normalnego życia.
W tej chwili pozwólcie, że wtajemniczę was do tej historii. Mojej historii… Nigdy nie sądziłam, że coś takiego przydarzy się akurat mnie. Pasowałoby to bardziej do fabuły powieści , a nie normalnego życia.
Zaczyna się
to tak… W szkole, która jest jednocześnie moim prawdziwym domem, daleko w
Szkocji wszystko toczy się swoim
normalnym tempem, mimo, że ta placówka wcale nie jest zwyczajna. To Hogwart, szkoła magii i czarodziejstwa-
dla wielu całe życie. Tu właśnie uczniowie przeżywają swoje pierwsze wzloty i
upadki, sukcesy i porażki, a ich głowy zajmują sercowe rozterki.
Ja nie
należałam do wyjątków. Gdy przechodziłam
koło Niego w żołądku mi się przewracało, robiłam się czerwona i wszystko wypadało
mi z rąk. A to dlatego, że David
Ferguson skradł moje serce i ukrył gdzieś w najciemniejszych zakamarkach
Hogwartu. Nie mogłam się spodziewać, że mógłby spojrzeć na taką szarą myszkę
jak ja, zwłaszcza, że już parę razy spuściłam mu na stopę ciężkie książki.
Ech… Za
każdym razem gdy na niego spojrzałam moje serce rozdzierał tępy ból. Brzmi jak
wstęp do Harleqina, co nie ? A potem
będzie tylko gorzej ! Merlinie !
Jaka byłam
żałosna. Tak, byłaś żałosna Kylie Lennox.
~***~
Hogwart to
chyba najbardziej tajemnicza szkoła magii na świecie. Jest pełna zagadek i
tajemnic. Szkoła ta nieustannie się zmienia. Sala, w której, niegdyś odbywały
się lekcje zaklęć stała przez jakiś czas pusta (Bo jakiś uczniak wrzucił tam
wyjątkowo śmierdzące i trwałe łajno bomby). Ale gdy zapach smoczego gówna już
nieco wywietrzał sala ponownie została
zajęta, ale już nie przez nauczycieli. Bliźniaczki Edelwise - ślizgonki
, znane w całej szkole z zamiłowania do czarnej magii, urządziły tam swój
gabinet. Od tamtej pory mają naprawdę liczne grono stałych klientów. Były
zamieszane w większość szkolnych skandalików. Rzucić na kogoś urok ? To nie
problem! Chcesz szybko wypięknieć ? Bułka z masłem! Złamane serce ? Nic
trudnego ! Lilian i Rose Edelwise zaradzą wszystkiemu !
-Rose, widzę
w szklanej kuli , że niedługo będziemy miały gościa.-
Siostra
pokiwała głową i przyjrzała się kryształowej powierzchni. – Wydaje mi się , że
to niejaka Kylie Lennox . Rose
zasiadła naprzeciwko Lilian i założyła nogę na nogę. Były naprawdę nie do
rozróżnienia. Obie niezwykle piękne ( mawiano, że ich babcia lub prababcia była
wilą), miały długie ciemne włosy i błękitne, przenikliwe oczy. Dzisiaj obie
założyły identyczne długie , czarne, powłóczyste suknie z długim trenem, które
przypominały krucze skrzydła . Czarne
loki miały upięte na karku jak w latach 30 XX wieku. Bliźniaczki miały to do
siebie , że uwielbiały wybierać sobie jakąś epokę i ubierać się tematycznie
nawiązując do niej.
Rose dokładniej przyjrzała się kuli. – Och,
wygląda na to , że ma poważny problem !
Lilian oparła
brodę o dłoń :- Więc trzeba będzie jej pomóc.
Rozparła się
wygodnie na fotelu i czekała, wbijając
wzrok w potężną, mosiężną kołatkę.
W tym momencie
rozległo się ciche pukanie, a potem skrzypienie drzwi. Stanęła na progu zarumieniona
po uszy dziewczyna . Była średniego wzrostu, szczupła, miała króciutkie blond
włosy, które nadawały jej wygląd elfa. Oczy miał spuszczone jakby czegoś się
wstydziła. –ja przepraszam… Przyszłam… bo ja …
Bliźniaczki
popatrzyły na siebie i zgodnie
dopowiedziały :- bo masz problem i chcesz się nas poradzić ! –
Dziewczyna
uniosła głowę i ze zdumieniem przyjrzała się siostrom. Miała wielkie, zielone
oczy jelonka Bambi, które w tej chwili zaskoczenia stały się jeszcze większe.
Kylie znała
świat magii od podszewki, a mimo to wciąż istniały rzeczy, które ją zadziwiały.
Siostry Edelwise były jednym z przykładów. Czy
one czytają w myślach ? Kylie zastanowiła się przez chwilę i spojrzała na
twarz każdej z bliźniaczek. Nie, to
niemożliwe…
Dziewczyny
uśmiechnęły się przyjaźnie, choć w ich wykonaniu wyglądało to raczej upiornie.
-To u nas normalne… - zaczęła Lillian , a dokończyła
Rose : - my wszystko wiemy.
- Znamy
najgłębiej skrywane …
-Sekrety
twojego serca.
Mówiąc to
jedna przez drugą zaśmiały się demonicznie.-
Usiądź i powiedz co ciebie trapi…
Kylie nieśmiało przestąpiła próg i usiadła na skraju
małej czarnej pufie. Cisza była dla niej zbyt niezręczna. Zaczęła się bawić palcami
i przy okazji rozglądała się po pomieszczeniu. Sala była obklejona
ciemnoczerwoną tapetą, wokół stały czarne fotele i pufy, Zasłony w tym samym
kolorze ciągnęły się aż do ziemi.
Naprzeciwko drzwi był kominek. On także się wyróżniał. Nad paleniskiem
zauważyła płaskorzeźby kwiatów i jakiś magicznych zwierząt. Na gzymsie stały
różnego rodzaju przedmioty- czaszki, dymiące probówki, uschłe rośliny. Nad
kominkiem wisiało zwierciadło w złotej oprawie, a nad nim sterczały dwa
kamienne gargulce. Kylie przejął dreszcz na widok ich po wykrzywianych twarzy.
Na środku stał stół, przy którym siedziały bliźniaczki. Patrzyły raz na nią ,
raz na swoją kryształową kulę. – A więc
o co chodzi ?- spytała Lilian.
– Jest… Bo…
ja… jakby tu powiedzieć… - Wzięła głęboki oddech- Jest taki chłopak…
Rose
pokiwała głową :- Acha , David Ferguson.
Kylie
widocznie zamurowało, nawet przestała bawić się palcami.
-Proszę cię
! widać to jak na dłoni … - Pokręciła głową Rose. - Kontynuuj …- machnęła ręką Lilian,
ignorując siostrę. Kylie zawahała się przez chwilę , ale opowiadała dalej: -
Ja… bardzo go lubię… Ale, on… On…
- On wcale
nie zwraca na ciebie uwagi.
Kylie
powtórnie zamilkła. – Rose przestań, onieśmielasz biedną Kylie !- zbeształa ją
siostra.
Bliźniaczki
zaczęły się kłócić. Dziewczyna spuściła głowę, w jej oczach pojawiły się łzy. Nie
lubiła gdy gromadziło się w niej zbyt wiele uczuć. Wtedy musiała im dać ujście,
po prostu płacząc. A ta dziwna miłość, czy może silne zauroczenie sprawiło, że zebrała
w sobie dużo negatywnych emocji , desperacko chciała z sobą coś zrobić.
Musiała. Cokolwiek. –To prawda – powiedziała to mocnym głosem, tak że siostry
natychmiast przestały się sprzeczać i przypatrzyły się jej uważnie. –On jest
zabawny, uprzejmy, popularny i przystojny. A ja ? Jak mógłby zwrócić uwagę na kogoś
takiego jak ja ? Dla niego jestem nikim. Może tylko kojarzy mnie jako
dziewczynę, która wiecznie spuszcza mu książki na stopę. Prawdopodobnie nie zna
nawet mojego imienia.
Zaśmiała się
smutno.
-I pewnie
chciałabyś go w sobie rozkochać ?
Kylie
pokręciła głową – Ależ skąd ! Raczej
wyrzucić z siebie te uczucia… to by było naprawdę pomocne
Siostry
uśmiechnęły się do siebie tajemniczo. Zbliżyły się do blondynki - Kylie ,
jesteś mądrą i piękną dziewczyną. Wiemy też coś jeszcze. Tak naprawdę, w głębi
twojego serca znajduje się wiele odwagi. Uwierz nam na słowo, przed nami się
nic nie ukryje. A ponadto, czy aby na pewno chcesz wysłać swoje uczucia na
orbitę okołoziemską ?- dodały, widząc zwątpienie na jej twarzy. - On z pewnością by cię pokochał… Trzeba tylko
zwalczyć o szczęście – powiedziały wspólnie. – A mówiąc krócej : polubiłyśmy
cię i postanowiłyśmy ci pomóc.
Kylie
popatrzyła się na nie dziwnie. Powinna się cieszyć . Powiedz coś – rozkazała
sobie w myślach. Może powiedz, że chętnie
skorzystasz ich pomocy ?- podpowiadało serce.
- Ja … nie
dziękuję.- odezwał się rozum.
Bliźniaczki
spojrzały na nią groźnie. – Droga Kylie, nawet nie wiesz co ci proponujemy… Nie
każdy dostanie od nas pomoc , nawet jeśli zapłaci.
Lilian a
może Rose wyjęła z pudełeczka , stojącego nieopodal małą fiolkę ze srebrną
substancją.
- To
niezwykle rzadki eliksir miłosny… Skuteczniejszy niż amortencja… Naszym zdaniem
powinnaś spróbować zawalczyć . Kto wie może zdobędziesz to co chcesz , a może
twoje uczucia całkowicie się odmienią i będziesz szczęśliwa. Nigdy nie szkodzi
spróbować. Nic nie stracisz, a kto wie ? Może zyskasz ?
Kylie
spojrzała na nie z politowaniem. Eliksir miłosny ? Miała im uwierzyć ? Przecież
to może być tylko głupi żart. Chociaż bliźniaczki wcale nie wyglądały jakby
żartowały. Może są po prostu dobrymi aktorkami ? Co powinna zrobić ? Odmów, głuptasie! Czy to takie trudne ?
Powiedzieć nie ? Spojrzała na bliźniaczki. Przyglądały się jej z
niecierpliwością i pewną… wrogością ? Nieee, może po prostu jej się wydawało.
-Zaufaj nam.
Nie chodzi o żaden głupi żart.- powiedziały razem, jakby czytając jej w głowie.
Kylie przez chwilę milczała. W myślach toczyła
zawziętą bitwę, w której za chwilę rozum miał przegrać z sercem.
- I co z tym
mam zrobić ? – spytała ponuro, biorąc do rąk eliksir i przyglądając się mu
uważnie. Bliźniaczki wyraźnie się rozpromieniły, co nie uszło uwadze Kylie.
- Jak to co
? – Rose rozłożyła ręce. – Dać mu do picia, głuptasie- oznajmiła z politowaniem
Lilian.
Dziewczyna
przez chwilę patrzyła się na nie otępiałym wzrokiem, jakby zastawiając się nad
sensem tych słow. Podniosła głowę i się roześmiała. – Wy chyba żartujecie ?-
Popatrzyła
na twarze bliźniaczek. Spoglądały na nią z politowaniem. –Żartujecie, prawda ?
Lilian i
Rose pokręciły zgodnie głowami. - Coo?!
Jak ja mam to zrobić ?–
Głos jej się
załamał , nadając mu histeryczne brzmienie. – Spokojnie , nie panikuj , dasz radę ! Jest
tyle sposobów. Na pewno coś wymyślisz. - powiedziały razem bliźniaczki i zanim ich niedoszła klientka zdążyła cokolwiek
powiedzieć, wypchnęły ją z sali . – Do dzieła ! Trzymamy kciuki. –
zawołały przez zamknięte drzwi.
Gdy
bliźniaczki Edelwise zostały same, znów spojrzały na siebie z tym dziwnym
uśmiechem, tym samym z przed paru chwil. Chwyciły się za ręce i podeszły do
okna, gdzie widać było błonia, część zakazanego lasu, chatkę Hagrida ( swoja
drogą cenny klient ) i całe boisko do Quidittcha. Właśnie się odbywał trening drużyny
Gryffindoru i zawodnicy latali w powietrzu wykonując niesamowite piruety.
- I jak
siostrzyczko? Myślisz, że się odważy ?
Rose
pokręciła głową. – Nie mam pojęcia. Miejmy nadzieję.
Lilian
założyła ręce na piersi i oparła się o kamienną ścianę. – Jest zdesperowana. Ja
bym na jej miejscu to zrobiła.
Rose się
roześmiała.- Ale ty siostrzyczko nie
jesteś tak nieśmiała ! – po czym westchnęła.
- Ona nie
jest taka nieśmiała. Zobaczysz, rozkręci się.
- Może masz rację… Jednak to ciekawe, czy się teraz
odważy…
- Musi,
inaczej nasz plan legnie w gruzach.
Po czym obie
dodały.
- Ciekawe
jak to się skończy…
I znów cicho
się zaśmiały.
_______________________________________________________________________
A propos I'm so happy ;)