Ale lubię tę piosenkę ! :) Jest taka prawdziwa
Rozdział drugi : Moje szczęście
David
Fergusson był bardzo znany w Hogwarcie.
Większość dziewcząt śledziła każdy jego krok. Wśród nich znajdowały się takie strasznie głupie i
takie, których nigdy bym o to nie posądziła. Myślę, że spokojnie mogłabym się
zaliczyć do tej drugiej kategorii. W
sumie było mi tego wstyd i nigdy nie pisnęłam słowa o tym, że podkochuje
się w Davidzie, choćby Marcie. Próbowałam to ukryć, ale czasami bywało trudno. Zwłaszcza jeśli weźmie
się pod uwagę moje szczęście, a właściwie jego brak. Bo widzicie, oprócz wrodzonego
jąkania się mam też tendencje do… Hmm jak to określić ? Może supermega wpadki ?
Na przykład wywalenie całego regału
filiżanek na wróżbiarstwie ? Stara Trawneley
o mały włos nie dostała zawału. Albo spłoszyłam hipogryfa na opiece, zaatakował
wtedy całą klasę…
Ale dość o
moich wpadkach. Wróćmy do początku.
David
Fergusson był ścigającym, a zarazem kapitanem drużyny Gryfonów. W piątej klasie
mieliśmy razem zaklęcia. Profesor Flitwick dobrał mnie i jego w parę. Ćwiczyliśmy zaklęcie odpychające. Podpalił mi
przez przypadek szatę i potem gorąco mnie przepraszał. Nie wiem nawet czy znał
moje imię. Pamiętam, że wcześniej mijałam go na korytarzach i zawsze przykuwał
moją uwagę. Wiecie jak to bywa… Widzicie jakiegoś chłopaka i zachwycacie się tym jaki jest przystojny.
A po tej
lekcji całkowicie straciłam głowę. Wydawał mi się taki czarujący i inteligentny.
Nagle przestałam być znana wśród nauczycieli
jako sumienna, bystra krukonka. Moje myśli zaprzątał tylko on, on i on.
Początkowo moje koleżanki zaczęły się martwić, zwłaszcza Martha. Myślę , że czegoś
się domyślała, ale zabrakło mi odwagi aby się jej przyznać .
No a dziś gryfoni mieli trening. Bodajże drugi
w tym sezonie…
Właściwie to
nigdy nie interesowałam się Quidittchem. Uważam to po prostu za nudnawy sport, więc zwykle nigdy
nie bywam na meczach. Wolę się zaszyć, gdzieś w pustym dormitorium i poczytać
książkę. Zawsze jest tak cicho…
Dziś po raz
pierwszy poszłam na trening Quidittcha.
Dźwigałam ze sobą butelkę wody, która po
dodaniu tamtej substancji zrobiła się nieco szarawa. A jakim cudem mogłam ją
wcisnąć Davidowi ? Tego nadal nie
wiedziałam. Ale jednego byłam pewna - ten kolor odstręczyłby nawet trolla.
Gdy
przyszłam , zastałam typowy obrazek, ponad boiskiem śmigali gracze, a na
murawie piszczał ich funclub. Tak
właśnie nazywam nie zbyt mądre dziewczyny, które całymi dniami czytają dział porad w ‘Czarownicy ‘ i wymyślają coraz nowe sposoby na zredukowanie cellulitu.
Najczęściej są to gryfonki, choć
zdarzają się też puchonki, a czasem, o zgrozo krukonki. No cóż , zawsze można znaleźć na to
wytłumaczenie. Pewnie tiara przydziału miała strasznie kiepski humor albo uznała to za świetny dowcip, aby
przydzielić takie idiotki do domu kruka.
Muszę
powiedzieć, że czułam się strasznie niezręcznie, jakbym do nich należała- Fuj,
fuj, fuj.
Weszłam na
trybuny, nie pozostało mi nic, tylko czekać na koniec lub przerwę w treningu.
Dla zabicia czasu zaczęłam czytać książkę. Nie wiem ile mi zajęło czytanie jej.
Tak właściwie to nie mogę tego tak nazwać. Cały czas biegałam wzrokiem po dwóch
tych samych linijkach tekstu i nie rozumiałam ich znaczenia. Zaczęłam gryźć
kciuk. Często robię to nieświadomie gdy się stresuję, to nawyk z dzieciństwa.
Moja mama za wszelka cenę próbowała mnie tego oduczyć i nawet jej się to udało.
No… Prawie , gryzę palce tylko gdy się denerwuję.
Z zamyślenia wyrwał mnie hałas. To dziewczyny
zaczęły jeszcze głośniej piszczeć, krzyczeć i gwizdać na lądujących zawodników. Zadrżałam . Oto
zbliżał się ten moment. Ręce nagle stały się lodowate, a policzki wręcz
przeciwnie, paliły jak ogień. Widziałam jak on ląduje , otoczony przez te
dziewczyny. Uśmiecha się uprzejmie, rozmawia mimo zmęczenia. Nogi mi odmawiały
posłuszeństwa. Dlaczego w ogóle ja tu przyszłam ? Zejdź wreszcie z tej ławki !-
krzyczałam do siebie w myślach. Ale dalej stałam jak słup soli. Miałam ochotę
tylko dać nurka pod ławkę i zostać tam dopóki tłum się nie rozejdzie. Powoli
wstałam i zaczęłam schodzić z trybun. Byłam już blisko. Wystarczyło tylko wziąć
głębszy oddech i zawołać go . Brakowało mi odwagi , żeby to zrobić. Czasami
naprawdę zazdroszczę takim dziewczynom . Ja toczę ze sobą za każdym walkę
choćby jedno słowo, choćby o jeden ruch. No i co robić ? Chyba sobie już pójdę.
No, dobry pomysł, bardzo dobry. Już miałam się odwrócić i szybko pomaszerować w
kierunku zamku, gdy odezwał się jakiś
głos.
- Ooo !
Umieram z pragnienia! Mogę?- nie czekając na moją odpowiedź wyrwał mi butelkę i
wypił wszystko do dna.
Macie
czasami takie wrażenie, że nieustannie prześladuje was pech ? Bo ja mam. Nie
dość , że urodziłam się jako kompletny milczek, a mój obiekt westchnień w ogóle
nie zwraca na mnie uwagi to jeszcze daję eliksir miłosny , a raczej bierze go
sobie od mnie, chłopak , który wzbudza w mnie bardziej strach niż uwielbienie.
Drobne niepowodzenie ? Powiedziałabym, że fatum.
Pamiętam Justina Mitchella z pierwszej klasy
jako niewysokiego , blondwłosego gryfona. Chodziłam z nim na zaklęcia, runy i
historię magii. Potem w drugiej, trzeciej i czwartej jakoś się złożyło, że nie
mieliśmy wspólnych zajęć. Czasem widziałam go na korytarzu.
Po
wakacjach po czwartej klasie wrócił do
szkoły jako łamacz kobiecych serc. Jakże
się zmienił w zaledwie dwa miesiące ! Wszystkie dziewczyny mdlały na jego
widok, a on traktował je jedynie jako
dobre koleżanki. Z żadną nie łączyły go zażyłe stosunki. Trochę jakby nie zauważał , że darzy się go
uwielbieniem.
Spytacie
pewnie , skąd wiem takie rzeczy ? Ach, jak się nie gada to pozostaje tylko
słuchać, a jak się dzieli dormitorium z największymi gadułami w Hogwarcie to
czasem głowa pęka od nadmiaru nowinek i ploteczek.
Jak już mówiłam Justin się zmienił. Nie znam
go na tyle dobrze , żeby powiedzieć ile
się zmienił z charakteru, ale z wyglądu … Urósł, miał już chyba z 1.90
wzrostu i wyglądałam przy nim prawie jak karzeł. Jego blond włosy zrobiły się
nagle kruczoczarne, a w uszach pojawiło się z dziesięć kolczyków. W wraz ze
swoją metamorfozą stracił spokój na dobre , bo samotnik, który ma wygląd
niesfornego dziecka sprawia, że wszystkie dziewczyny lecą do niego jak pszczoły
do miodu.
Jeśli chodzi
o mnie to ostatni chłopak, w którym w skryciu się kochała… Dlaczego ? Powinnam go zacząć nazywać : Pan
wszyscy mnie kochają. Tacy buntownicy nie budzą mojej sympatii. Po prostu.
Wygląda na miłego, ale wydaje mi się, że tak nie jest naprawdę. Z niektórymi
nauczycielami ma na pieńku i jest wiecznie otoczony wianuszkiem
dziewcząt, które chichoczą za każdym razem, gdy powie choćby słowo. Irytujące, czyż nie ?
Dobrze, powoli zmierzam do końca. Wyobrażacie
sobie moje przerażenie gdy Justin wypił cały eliksir ? Zachciało mi się tylko
krzyczeć z przerażenia… a jeszcze bardziej zachciało mi się krzyczeć, kiedy
spojrzał na mnie , uśmiechnął się i spytał czy chcę iść z nim do Hogsmeade w
przyszłą sobotę!
~***~
Tym razem
bliźniaczki Edelwise przybrały gotyckie suknie czarnego koloru z tiulowymi welonami, tak , że ledwo
mogłam widzieć ich twarze.
Moją
historię skwitowały tylko wzruszeniem
ramion.- Jak można złamać ten czar ?
One tylko
się zaśmiały : - Nie można , musisz go przeczekać.
Wtedy znów
zachciało mi się krzyczeć i wyrywać włosy z głowy. Przeczekać ? No dobra… Przeczekam, jeśli będzie trzeba. Uspokoiłam
się i spytałam – Ile to może trwać?
- To zależy od
stanu umysłu … – zaczęła wyliczać Lilian.
-podatności
na eliksiry i tego ile wypił.- dokończyła Rose.
- Wypił całą
butelkę…
- W takim
razie coś około dwóch miesięcy … - oznajmiły razem.
-Coo?!- Dwa
miesiące… dwa miesiące… usiadłam na krzesełku
i zaczęłam się kołysać. W co ja się wpakowałam…
- Trzeba
było uważać.-
Acha, dzięki… Po
pierwsze trzeba było tego eliksiru w ogóle od was nie brać.
- Och nie
dobijaj jej Rose ! I tak jest wystarczająco wstrząśnięta.
Obie siostry
kucnęły przede mną i odgarnęły z twarzy welony. – Nie panikuj zawczasu. Może nie będzie tak źle ? Może on okaże się
być miły.- Rose pocieszająco poklepała mnie po głowie..
- A może
właśnie dzięki temu David wreszcie zwróci na ciebie uwagę.- dodała Lilian, po czym
obie wstały, złapały się za ręce i podeszły w kierunku okna.- Może wyjdzie ci
to na dobre. Przemyśl to.
Przemyśl ?
No jasne, już dziś zacznę myśleć nad możliwościami ucieczki przed Justinem.
________________________________________________________________
I jak ? Keep your eyes open :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz